Lustrzana Pani (fotonokturn)
Dama z rozwianym w obłokach włosem
Dama z przenośnym fotoplastikonem
Chowa świat pod szklanym soczewki kloszem
Przyodziana mrocznym jak śmierć tonem
Pani od oczu strzelistych, w migawki trzasku
W mglistościach konturów magię zaklina
Oblewa kontury falą miękkiego brzasku
Gdy wyłania się ta jedna jedyna chwila
Dama z rozwianym w obłokach włosem
Dama z przenośnym fotoplastikonem
Chowa świat pod szklanym soczewki kloszem
Przyodziana mrocznym jak śmierć tonem
Świat kompozycji smutkiem utkany
W rozpaczy brudnym i mglistym tonie
W tej chwili, z której czas urwany
Na boku przycupnie i ochłonie
Dama z rozwianym w obłokach włosem
Dama z przenośnym fotoplastikonem
Chowa świat pod szklanym soczewki kloszem
Przyodziana mrocznym jak śmierć tonem
Zrywając kotary sprzed nagiej rzeczywistości
Wysysa czas inkantancją spustu migawki
Tworzy w kadrze cichą iluzję wieczności
Serwuje nam jej bardzo dokładne dawki
Dama z rozwianym w obłokach włosem
Dama z przenośnym fotoplastikonem
Chowa świat pod szklanym soczewki kloszem
Przyodziana mrocznym jak śmierć tonem
Wyliczanka
Nie ma uczuć
bez cierpienia...
Nie ma miłości
bez poświęcenia...
Nie ma życia
bez doświadczenia...
Nie ma przyszłości
bez marzenia...
Nie ma sukcesu
bez ćwiczenia...
Nie ma pracy
bez myślenia...
Nie ma ludzkości
bez upodlenia...
Nie ma podziwu
bez krzywdzenia...
Lecz są ludzie
bez sumienia...
Lecz jest prawda
bez sprawdzenia...
Lecz są serca
jak z kamienia...
Lecz jest Credo
bez pokrycia...
Dotyczące
ludzkiego życia...
Dryf
Ktoś mi powiedział, abym powoli wiedzę sączyła
Abym się mocno delektowała jej urodą użyteczną
Ktoś mi życzył, abym w wodach wiedzy się moczyła
Abym zaakceptowała porządek i logikę odwieczną
Mdli mnie niezmienna walka cudzych poglądów
Dociera do mnie ciągła i szybka ucieczka czasu
I gdzieś wśród głupich, bezsensownych rozmów
Dotykam do drzwi duszy zardzewiałych zasuw
Zasysam w siebie kolejne rozdziały męki
Rozstrój powiązań z niezdrową pszeszłością
I znowu zaszywam się w śpiączki wnęki
Lecz nie spotkam się tam z radością...
Moje powroty są pełne goryczy
Bo moje "Ja" jest jak przestrzenie
Jak wiatr się nadyma i wściekle ryczy
Goniąc po świecie za uniesieniem...
Za co...
Za co...
Za co...
Sen
Myśli Złote
Posprzątać
Myśli Złote
Zamieść
Myśli Złote
Ułożyć
Jak kamienie
Na szaniec
Przestąpić
Bramy Raju
Lub upaść
Do Otchłani...
W alejach ciszy
Pąsowych bólem
W czeluściach strachu
Sytego brakiem nadziei
Śpiewają zawodząc
potężnym chórem
Wkurwieni aniołowie
Patroni nowych Idei
Zabiegani
Zmęczeni
Zalatani
Wycieńczeni
Myśli Złote
Posprzątać
Myśli Złote
Zamieść
Myśli Złote
Ułożyć
Jak kamienie
Na szaniec
Przestąpić
Bramy Raju
Lub upaść
Do Otchłani...
Ukrzyżowanie
Między rajem a piekłem
I poskramianie
Tego, co wściekłe
To ja
Roznoszę
Pęki Melancholii
To ja
Napełniam
Oczy łzami
To ja
Śpiewam
kwiaty alegorii
To ja
Studzę
rozpacz skrzydłami
Przynoszę
Słodką niepamięć
Uwalniam
By cię ocalić
Myśli Złote
Posprzątać
Myśli Złote
Zamieść
Myśli Złote
Ułożyć
Jak kamienie
Na szaniec
Przestąpić
Bramy Raju
Lub upaść
Do Otchłani...
Miasto się budzi
Z uśpienia
Otrząsa
Z sennego przepicia
Zaczyna
Układać marzenia
Na półkach
Szarego życia
I wszystko umilkło:
Cyt!
Oto chwila cudu:
Świt...
Nocna Litania
Są takie chwile
Gdy czarne motyle
Fruwają nade mną...
Sa takie dni,
Gdy błagam: Ty
Obroń mnie przede mną...
Śpisz,
Zasnuta mgłą wspomnień i marzeń
Śnisz
Sen, jawę, czy opar minionych wydarzeń
Gdy nadejdzie ten czas,
że płomień nadziei już zgasł
i rodzą się myśli niepewne,
A życie już nie jest takie przewiewne
Śpisz,
Zasnuta mgłą wspomnień i marzeń
Śnisz
Sen, jawę, czy opar minionych wydarzeń
Gdy z oczu szeleszczą rozpaczy łzy
Bezgłośnie błagam: Ty
nie padaj na twarz przed takim losem,
Gdy Ty to zniesiesz, i ja to zniosę.
Śpisz,
Zasnuta mgłą wspomnień i marzeń
Śnisz
Sen, jawę, czy opar minionych wydarzeń
Czarna Pani
Powiew spokoju nieskończoności
Czarna Pani
Szum pustki wśród kakofonii
Czarna Pani
Wolność od bolesnej miłości
Czarna Pani
W upragnionej milczącej monotonii
Czarna Pani
Oto krzyk, co wzbija się nad Plejady
Czarna Pani
Oto kres życia bolesnych spięć
Czarna Pani
To Ta, która uśpiła miriady
Czarna Pani
Witaj, Przyjaciółko, Pani Śmierć
Śpisz,
Zasnuta mgłą wspomnień i marzeń
Śnisz
Sen, jawę, czy opar minionych wydarzeń
Karmazynowe Tango
Ścieka krew z żyły
Ścieka powoli
i stoję, skuta w smutek otyły
Stoję, a serce ból kroi
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Odrzucasz parę wyciągniętych rąk
i nie wzdrygasz się widokiem tym
Stoisz i milczysz niczym posąg
Krew tworzy czerwony strumyków rym
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Ja już nie słyszę serca huku
Krew ścieka powoli z żyły otwartej
- jezioro purpury przede mną na bruku
i myślę o Tobie, niedostępnej, zapartej
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Myślę o Tobie, dostojnie cichej, tak wiele wartej
Że chciałam wrócić do tamtej rzeczywistości
W głowy zakątkach zamglonej, już prawie zatartej
A dziś na bruku leżą już tylko me kości
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Cóż robić, jeśli jutra już nie ma
Gdzie pójść, gdy skończyła się droga
i tylko pustka między nami dwiema
Pustka w sercach i cisza wroga
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Nie będziesz mnie więcej uwodzić
Twój świat jest już obcy i wrogi
Umieram by się odrodzić
Upadam by powstać do drogi
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Karmazynowy niespełnienia dziki szał
Karmazynowe tango na księżyca czole
Taniec dwóch różnych i obcych ciał
Każde w odrębnym zaklęte żywiole
Przedświt
Czego nie mogę Ci dać
Na co nie mogę pozwolić
Po co uczucie dalej grać
Czas się już wreszcie wyzwolić
Byłam... Jestem... Lecz nie będę!
Zamknęłam duszę mą na spusty cztery
Do naszej rzeki nigdy już nie wejdę
To koniec naszej wspólnej ery
Zegar umarł na ścianie
Wskazówki nie idą już dalej
Zamilkło jego tykanie
osiadło gdzieś w ciszy łzawej
Byłam... Jestem... Lecz nie będę!
Zamknęłam duszę mą na spusty cztery
Do naszej rzeki nigdy już nie wejdę
To koniec naszej wspólnej ery
Przyszłość to samotna ja
Zanurzona w ciszy istnienia
Ta, która na wylot siebie zna
i szuka od życia schronienia
Byłam... Jestem... Lecz nie będę!
Zamknęłam duszę mą na spusty cztery
Do naszej rzeki nigdy już nie wejdę
To koniec naszej wspólnej ery
Budząca się nadzieja na jutro
Spokój duszy i relaks ciała
Zupełnie czyste obrazu płótno
Oto ja, to ja cała
Spokój duszy i relaks ciała
Oto ja, to ja cała
Ostatnie Życzenie
Wiodą mnie, wiodą
Na utrapienie...
Ciągną mnie, ciągną
W odwieczny mrok...
Spychają mnie w Otchłań
Przeszłości cienie,
I dudni ponuro
Każdy mój krok...
Gdzieś w strunach z deszczu
Me serce płacze.
Oślepły już oczy,
a dusza wyje,
Niech stanie się Cud
i niechaj zobaczę,
Że serce niemrawe
wciąż jeszcze bije,
Że gdzieś się chowają
me stare lęki,
Chcę znów kosztować
Życia nektaru
I kwiatów radości
zbierać pęki,
Chcę stać się lekka
i bez ciężaru...
Chcę poczuć ciepło
Słońca na twarzy
Chcę poczuć siłę
własnego uśmiechu,
Chcę znowu tańczyć,
Chcę znowu marzyć,
Chcę znów odnaleźć
Człowieka w człowieku...
po-Ranki
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
Twarz przy twarzy
Ciało wtulone w ciało
To mi się marzy
Czy to tak dużo, czy mało?
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
Dłoń w dłoń wpleciona
Udo w udo wtulone
Fryzura Tobą zmierzwiona
I piersi twych piersi stęsknione
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
Splecione w ognistym tańcu
Ciała wzajemnie rozmodlone
W pożądaniu na świata krańcu
W jeden ciepły rytm połączone
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
W pościeli słodkim szeleście
W szeptaniu prosto do ucha
osiadło niewinnie szczęście
i rozpalonych oddechów słucha
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
Ciało przy ciele, przy duszy dusza
W muśnięciach i objęć tkliwej powodzi
Raz mnie rozśmieszasz, innym razem wzruszasz
Chcę być z Tobą, kiedy dzień nadchodzi
Chcę sobą być
Być sobą...
Bez wstydu żyć
Mój świat dzielić
z Tobą...
Żyć, codziennie żyć
i z Tobą być...