Epistulae Hieronymi ad diversos

@fogarrach.bsky.social

Kraken

Prawdą idiotów są teorie spiskowe.

Spośród funkcji teorii spiskowych na plan pierwszy wybijają się dwie. Pierwszą jest uproszczenie światopoglądowe, polegające na sprowadzeniu wielokauzalnego skomplikowanego świata do – posklejanej z gówna, patyków, chciejstwa i następstwa czasowego – koncepcji, która wszystko objaśnia i jest zrozumiała nawet dla idioty. Może nawet: przede wszystkim dla idioty.

Druga funkcja jest terapeutyczna: dobra teoria spiskowa jednoznacznie wskazuje winnych. Mogą to być osoby albo zbiorowości, które łączą dwie cechy: nie identyfikujemy się z nimi i mamy ich w pogardzie. Innymi słowy, teorie spiskowe w prostych słowach wyjaśniają, dlaczego za wszelakie nasze klęski i niepowodzenia nie ponosimy żadnej odpowiedzialności, bo są one sprowadzane na nasze niewinne głowy przez wrogów nasłanych.

Jedną z moich ulubionych teorii spiskowych jest ta, która przegraną PO sprzed dekady tłumaczy ośmiorniczkami, wykorzystanymi przez inspirowany z Łubianki spisek pisio-medialny.

Nie wchodząc głębiej w powszechnie znane szczegóły, chciałbym zauważyć, że to bardzo jest dobra teoria oraz użyteczna. W szczególności pozwala ona zapomnieć o tym, jak ciężko Platforma, Komorowski i ich społeczne zaplecze pracowali na klęskę. Nie mam oni wielkiej ochoty ani czasu na wiwisekcję tej samozagłady, więc wspomnę tylko o jednym aspekcie: przekonaniu o własnej zajebistości.

Oni po prostu nie mogli przegrać tych wyborów, bo byli zajebiści. Poparcie sondażowe było znakomite, wyniki gospodarcze imponujące, a sytuacja geopolityczna stabilna. Dali jednak radę i przegrali. Zajebistość ma tę cechę, że wszyscy przeciwnicy, ba, nawet krytycy i obojętni są kiepscy. Niedouczeni, zmanipulowani przez ojca dyrektora, nieporadni życiowo i pasący się na zdrowym ciele ojczyzny.

Przekonane o własnej zajebistości prowadzi do klęski. Nic nowego i żadne to odkrycie, wszak Robert Michels pisał o tym (trochę grzeczniejszymi słowami) ponad sto lat temu.

Zabawne jest to, że ci zajebiści mogą nawet mieć trochę racji, ale racja mało znaczy, jeśli się nie umie liczyć. W demokracjach parlamentarnych rację mają ci, których jest więcej. No i właśnie się okazało, że niegospodarnych zacofańców, którym z tajemniczych przyczyn przeszkadzało to, że zajebiści ich mają w pogardzie, było więcej i władza wpadła w ręce tych, którzy przedstawiali się jako „przyjaciele ludu” (co ja takiego zjadłem, że mi się Leninem odbiło, to naprawdę nie wiem…).

Minęło dziesięć lat. Mam wrażenie, że politycy, zwłaszcza ci z PO, trochę zmądrzeli. Ważą słowa i czasem przynajmniej próbują się przedstawiać jako reprezentanci interesu ogólnego. Cieszy mnie to, bo w końcu uporczywie na tę partię głosuję, nie oczekując, że będzie ona czytać w moich myślach i spełniać moje zachcianki, zanim je zwerbalizuję. Tego czytania w myślach to w ogóle bym raczej nie chciał.

Trochę inaczej to wygląda z elektoratem, którego krzykliwa część nie raczyła się zorientować, że jej poglądy nie są obowiązkowe. Jasne, dostrzegają czasami, że trudno mówić o satysfakcjonującej wyborczo, liczebnej przewadze sił postępu, ale nadal uważają, że tylko im przysługuje przymiot zajebistości, a ich przeciwnicy to przygłupie z urodzenia albo od prania mózgów, bezwolne matoły. Bez wyjątku, bo matołem zostaje się z nominacji, a nie z zasługi.

Muszę zaznaczyć, że mnie to akurat nie przeszkadza, kiedy mnie mają za matoła. Bliskie jest mi sokratejskie przekonanie, że pierwszym krokiem do wiedzy jest uświadomienie sobie obszaru i głębokości własnej niewiedzy. Nie każdy ma tak jak ja, jednakże.

Wychodząc z przekonania o swojej zajebistości i poznawczej omnipotencji, mogą ci dobrzy ludzie pogardzać nieuczoną resztą i obrażać wedle woli, ani przez chwilę się nie zastanawiając (myślenie czasem boli, tak to przynajmniej wygląda), że budują sobie w ten sposób bańkę, w której brak miejsca dla tych, którzy inaczej się w lustrze odbijają.

Przypadkiem szczególnym jest Blue Sky, które sprzyja budowaniu hermetycznych baniek. Kiedy zapytać kogoś czym się różni gonienie Żyda przez brunatnych, od gonienia katola przez niebieskich, to się oburzą. Tym się przecież różni, że oni są oświeceni, inteligentni, młodzi, piękni, nowocześni… no… zajebiści są, a tamci to naziolskie tłumoki oraz chamy proste, przez klechę pedofila szkolone.

Interesujący argument, bo jak trochę się tej ich wiedzy i inteligencji przyjrzeć, to spod cienkiej i łatwo przecierającej się złotej warstewki oglądy, wyjrzy, a i to w najlepszym tylko razie, tombak Wikipedii. Zazwyczaj nawet tego nie ma tylko jakiś niespójny stop kuty w kuźniach współczesnych odpowiedników WUM-L.

Kiedy powiedzieć im, że to, co robią, nazwać należy praktykowaniem nienawiści i pogardy, to się obruszą, bo jakże tak? Nienawistnikami są wyłącznie te wredne pokurcze, które nie potrafią świata nawet na tyle ogarnąć, żeby za postępem w wyborach głosować.

Wydawało mi się, że mam grubą skórę, ale wielkanocny festiwal pogardy wobec tych, którzy są skłonni klasyfikować się jako chrześcijanie, trochę mnie zaszokował, a reakcja na śmierć Franciszka przypomniała mi festiwal prawicy po śmierci Geremka. Przy tej okazji dostało się także Trzaskowskiemu, Tuskowi i innym politykom KO, którzy ośmielili się zachować tak, jak politykom w takiej sytuacji przystało.

Przypomniała mi się ironiczna uwaga Izajasza Berlina, który pisząc o inteligentach (co prawda rosyjskich i XIX wiecznych, ale zawsze) łaskaw był stwierdzić, że w materializm to oni co najwyżej wierzyli.

Interesujące wydaje się to, że te zajebiste biedactwa nie potrafią zrozumieć, jak działa mechanizm budowania elektoratu. W sensie, że nie przez dzielenie, a przez dodawanie. Są trochę jak husaria atakująca z górki, która z powodu sił na tury nie miała innego wyjścia, jak rozjechać wszystko, co było poniżej. Jeśli wrogów, to dobrze, a jeśli kogoś przypadkowego, albo nawet przyjaciela, to się mówi trudno. Niby fakt: po jaką cholerę się idiota pchał pod kopyta?

Przez buzujące nieskrywaną pogada, niewybredne żarty, związane z najważniejszym dla większości chrześcijan sacrum i czeczotkę przy zwłokach papieża, przebiły się dzisiaj do mnie, jakimś cudem, gorzkie żale, że na wsi i po miasteczkach nie ma plakatów Trzaskowskiego.

Zaprawdę, wielkiej trzeba zajebistości, żeby starannie, raz koło razu obrażać ludzi, którzy chodzą co niedzielę do kościoła i to jeszcze w Święto Zmartwychwstania Pańskiego, a jednocześnie żywić przekonanie, że jak się im po płotach plakatów ponawiesza, to oni zagłosują za postępem i rozumem. Byle jaki intelekt by tego nie wymyślił.

Szczerze mówiąc, to naprawdę nie wiem, po co komu te plakaty, bo w ostatnich dniach sceptyczny stosunek wobec tej kandydatury wyraziły rozmaite siły postępu (przez swoich przedstawicieli): przyjaciele psów, wrogowie polowań, zwolennicy aborcji, specjaliści od polityki watykańskiej, amerykańskiej i jeszcze parę stronnictw, które jakoś mi się nie zapamiętały. Osoby pominięte będą łaskawe złożyć to na karb mojej złej woli i starczego zwapnienia.

Jak się zastanowić, to nam do porażki żaden pis nie jest potrzebny. Jak przyjdą wybory, to na Trzaskowskiego zagłosują nie ci zajebiście poobrażani, tylko ewentualnie tacy, którzy jak ja nie chcą powrotu porządków pisowskich i marzy im się państwo laickie, w którym nie ma wojen religijnych, a ludzie dzielą się na mądrych i głupich nie z racji konfesji (czy jej braku), ale kwalifikacji umysłowych. Na wszelki wypadek zaznaczę, że wojna z wierzącymi jest wojną religijną.

Ci, którzy chcą wszystkiego na raz i jeszcze frytek do tego zawsze przegrywają. Z banalnego powodu: jest ich za mało. I całe szczęście.

fogarrach.bsky.social
fògarrach

@fogarrach.bsky.social

...nie tańczę...

Though forgiven, never forgotten.

El sueño de la razón produce monstruos/

Post reaction in Bluesky

*To be shown as a reaction, include article link in the post or add link card

Reactions from everyone (0)