Epistulae Hieronymi ad diversos

@hirek-bosz.bsky.social

Wpis 7

Cieniutka warstwa przyzwoitości

Kiedy mówię albo piszę, że wszyscy jesteśmy hipokrytami, to zazwyczaj napotykam na opór. Zawsze się znajdzie ktoś taki, kto powie mi, żebym mówił za siebie, bo u niego to, co w sercu, to na języku.

Uśmiecham się wtedy wewnętrznie (znany jestem między ludźmi z tego, że zewnętrznie nie uśmiecham się w ogóle) i zastanawiam, czy będę spotykać tego kogoś wystarczająco długo i często, żeby wykazać mu hipokryzję.

Nie, nie jestem mściwy. W tym sensie, że nie szukam okazji. Na swoje i innych nieszczęście jestem wredny i pamiętliwy. Jeśli się zatem okazja nadarzy…

No tak, ale ja chyba nie o tym chciałem...

Czasy są wredne oraz parszywe. W tym ogólnym sparszywieniu wolę się skupiać na drobiazgach, bo to odciąga uwagę. Niestety, drobiazgi też mnie wkurzają i to bardzo. Pewnie dlatego, że drobiazgów jest więcej.

Ot siedzę w tej swojej BlueSky`owej bańce i nadziwić się nie mogę.

Dziwię się ludziom, którzy przez osiem lat słusznie narzekali na to, że partia naonczas rządząca przekształciła media publiczne w swoją tubę propagandową i za sprzeniewierzone pieniądze zbudowała sobie nie tylko własną bazę medialną, ale i kupiła ludzi w innych, pozornie niezależnych mediach. I teraz chcą oni cenzurować media opozycyjne, zamykać telewizje i ujmując rzecz najprościej, chcieliby zastąpić Świrskiego na stanowisku głównego cenzora.

Rozumiem, z czego to się bierze, bo trudno nie rozumieć. Strumień gówna, którym faszeruje głowy wyznawców Sakiewicz i jemu podobni, zeszmacenie tzw. dziennikarzy, którzy zachowują się tak, że trudno nie pomyśleć, że opłacono ich na cztery lata z góry. Tak, widzę to i chętnie używam słów wulgarnych.

Przyznać muszę, że wolność słowa jest dla mnie ważna, być może ze wszystkich wolności najważniejsza i dlatego cenzurę prewencyjną (także w formie odbierania koncesji itp.) uważam za zło znacznie większe. Jeżeli ktoś łamie prawo, to powinien ponosić odpowiedzialność za to, co zrobił. Zapobieganie czynom niepopełnionymi wcale niepewnym jest złe. Czasem trzeba ponosić ryzyko, które wynika z wolności. Problem widzę w kształcie prawa i wymiaru sprawiedliwości, a nie w kłamcach, którzy unikają odpowiedzialności. W Świrskim, a nie w Sakiewiczu.

Rozpisałem się o tym, bo to dla mnie ważne, ale chciałem jeszcze wspomnieć o kilku innych rzeczach. Martwi mnie to, jak cienka jest warstewka przyzwoitości na tych, którzy w swym opozycyjnym działaniu wydawali się przyzwoici.

Przeżyłem to nie raz, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, ale wciąż mnie to martwi. Niespecjalnie dobrze świadczy to o mojej inteligencji, prawdopodobnie.

Wróćmy jednak do naszych baranów, że tak pojadę klasykiem. Jeszcze niektórym siniaki po palkach teleskopowych nie poznikały, a już chcieliby, żeby policja znów pałowała. Tyle tylko, że tym razem nie ich.

Martwi mnie seksizm tych, którzy walczyli o prawa kobiet. Martwi, mimo że także to nie jest dla mnie zaskoczeniem. Dla wielu prawa mniejszości są dobre, jeśli się jest w opozycji i kiedy można ich użyć jako narzędzia do walenia władzy po zakutym łbie. Jeśli nie ma odpowiedniego kontekstu politycznego, to mizoginia jest ok, homofobiczne żarty są zabawne, jeśli można wyśmiać prezesa, a słowo „parch” z niczym się nie kojarzy. A przecież mamy jeszcze ableizm, ageizm (a ściślej dwa jego rodzaje), atrakcjonizm (szczególnie zabawny u osób, które nadużywają filtrów uatrakcyjniających ich samych w mediach społecznościowych). O chłopach, wierze i paru innych rzeczach już wielokrotnie pisałem, więc się nie będę tu powtarzał. A przecież to nie wszystko i mógłbym tak dalej, tym podobnie, oraz że ad usrandum.

Wiem, że uogólniam i statystycznie nie da się wykluczyć, że chodzą pomiędzy nami istoty anielskie, żadnym nieskażone grzechem i tym samym wolne także od wspominanych tu przypadłości. Wiem też, że ja taką osobą nie jestem. Od bardzo dawna nikt mi nie zwrócił na to uwagi, ale sam widzę swoją hipokryzję. Czasami sam się cenzuruję, kiedy ją zauważam zawczasu, a czasem wstydzę się, kiedy widzę – po czasie – jak brzydko sprzeniewierzyłem się ważnym dla mnie zasadom. Czasem mam o to do siebie żal, bo gdybym tego nie dostrzegał, byłoby mi lepiej z samym sobą. Nie, żeby zaraz dobrze, ale lepiej.

Nie szydzę z hipokryzji, ale się jej boję. Najbardziej boję się jej wtedy, gdy towarzyszy jej pogarda i nienawiść do innych i to nawet wtedy, kiedy akurat tych konkretnych innych, nie lubię i bardzo źle oceniam z racji ich postępków. Wiem, że bardzo niewiele potrzeba, żeby przenieść niechęć na inną zbiorowość i z byt często mi się to przytrafiało, żebym czuł się bezpiecznie. Wiem, że nie zawsze byłem ofiarą. Swojej hipokryzji boję się najbardziej.

I można sensownie zadać pytanie, dlaczego tak rzadko pozwalam sobie na jednoznaczne wskazywanie hipokryzji konkretnym ludziom, choćby tym z bańki na BlueSky. A odpowiedź jest prosta: wyszło mi w rozumie, że znalezienie lepszej bański wymagałoby wiele wysiłku z mojej strony, a nawet ten wysiłek nie gwarantowałby mi sukcesu. Jestem leniwym wyznawcą rachunku prawdopodobieństwa.

Wybieram bycie hipokrytą, przekonując sam siebie, ze dam radę ją kontrolować.

hirek-bosz.bsky.social
Hirek Bosz

@hirek-bosz.bsky.social

浪人

Ferajna tańczy, ja nie tańczę...

Post reaction in Bluesky

*To be shown as a reaction, include article link in the post or add link card

Reactions from everyone (0)