* * *

@hirek-bosz.bsky.social

Lektury niezalecane

Kilkanaście lat temu znalazłem w sieci słowo „tłumactwo”. Bardzo mi się spodobało i zostało ze mną na zawsze.

Zazwyczaj jako obelga, ale czasem jako napomnienie, bom sam też nie bez grzechu.

Wspominam o tym na wypadek, gdyby ktoś to czytał. Można zapytać, po co piszę, skoro nie przewiduję czytelników? Odpowiedź jest prosta: albowiem się zirytowałem.

Zwyczaj mam taki od lat, że kiedy się sesja letnia zakończy, to do października nie czytam rzeczy poważnych. Normalnie też ich nie czytam, bo mi się nie chce, ale w wakacje to już wcale, ze względu na siłę tradycji i starożytny przywilej, który sam sobie nadałem. Czytam sobie kryminały, fantasy i różne zabawne rzeczy.

Niestety są to tłumaczenia. Po pierwsze dlatego, że nie chce m się czytać w oryginale, choć słowniki w czytniku pozwalają, ale w wakacje nie będę się, cholera, dokształcał. No.

Po drugie dlatego, że polska literatura popularna doprowadza mnie do stanów krytycznych: albo w ogóle nie rozpoznaję opisywanej rzeczywistości, co mnie bawi za bardzo i wbrew oczekiwaniu, a albo też, dla odmiany, rzeczywistość dziwnie jest prawdziwa i ciśnienie mi skacze. Nie po to jest, moim zdaniem eskapizm, żebym się denerwował.

W tym roku też tak jest. A to sobie szwedzki utwór szpiegowski przeczytam, z którego wynika, że tamtejsi obywatele niewiele rozumieją ze współczesnego świata (co nas z nimi piękne tak łączy, jak i różni, bo Polacy też nie jarzą, ale w innych dziedzinach), a to kryminał o seryjnym mordercy, który się odbywa w Nowym Jorku, czy też dla odmiany coś o zabawnych skutkach przywracania nieruchomości dawnym właścicielom. W Czechach.

I tak sobie to szło ładnie, ale naszła mnie ochota na fantasy.

Z fantasy jest kłopot, bo gatunek się w ostatnich latach sfeminizował i zinfantylizował, a przez to stał się nudny do bólu. Nie mniej wyszukałem sobie nieobszerną w strony trylogię, która się dobrze zapowiadała.

Już tytuły dobrze świadczyły o autorze, bo sugerowały, że mamy do czynienia z fantasy żeńskim (pewnie taki jest wymóg rynkowy), a bohater główny jest mężczyźniany. Na dodatek w pierwszym tomie ma lat osiem, co spokojnie pozwala sprzedawać tę książkę jako przeznaczoną dla młodzieży.

Autor był tak miły, że sam z siebie ujawnił źródło inspiracji i tu też mnie ujął, bo założeniem jest alternatywna wizja historii, w której Ryszard III wygrał z Henrykiem.

Oczywiście w książce on wcale nie ma Ryszard na imię tylko Sewern, co wyszło autorowi całkiem niechcący, ale pięknie, bo choć miało się to zapewne zagranicznemu małolatowi płci żeńskiej kojarzyć ze srebrem, to trafił mnie w samo miękkie (mam ciepły kąt w sercu dla inscenizacji Ryszarda III w Teatrze Telewizji, gdzie tytułową rolę odgrywał wybitny artysta, a mianowicie Andrzej Seweryn).

Ogólnie rzecz nieodkrywcza i rzemieślnicza, ale w dobrym znaczeniu tych słów. Konteksty historyczne, zgrabnie podlane mitem arturiańskim, robią swoje. Na dodatek autor zgrabnie wybrnął z problemu religijnego, dając religię będącą zarazem reinterpretacją chrześcijaństwa, jak i będącą źródłem magii, bez której nie ma fantasy.

Bawiłem się nieźle i bezstresowo przez dwa tomy, ale w trzecim zmieniono tłumacza i zrobił się dramat. Angielskie understatement zastąpił ciężki dowcip i łopatologiczne wyjaśnianie, o co się mianowicie rozchodzi, a do tego doszły jakieś potworki składniowe i nowotwory językowe.

Z tajemniczego powodu słowo „szpieg” się nowemu tłumaczowi nie spodobało i szpiegów nazywa sobie nie mniej ni więcej tylko „Espiończykami”, jakby cholera zaimportowani byli z odległej krainy.

Tytulatura mu się ponadto porąbała całkiem i z tej przyczyny książąt mu się namnożyło jak na Rusi po tatarskim najeździe.

To jest właśnie tłumactwo: gość zna (zapewne) angielski, ale z polskim mu, cholera, nie idzie. No, że wcale.

Cała przyjemność mi dureń odebrał i ucieszyłem się, że tylko pierwsza trylogia została przetłumaczona (fantasy się piesze trylogiami, a ilość trylogii jest wyznaczana przez parcie popytowe) i nie będę się musiał męczyć.

Choć trochę szkoda, bo lubię książki, które są niby dla młodzieży, ale i człowiek krytycznie patrzący na propagandę polityczną (w tym przypadku: na wizję historii Anglii, którą sprzedał ludziom Szekspir za pieniądze Tudorów) ma trochę phunu.

Precz z tłumactwem!

fògarrach

fògarrach

@hirek-bosz.bsky.social

浪人

Ferajna tańczy, ja nie tańczę...

Post reaction in Bluesky

*To be shown as a reaction, include article link in the post or add link card

Reactions from everyone (0)