Jak to co moja mama ci kupi? Dlaczego ma ci coś kupować? To są jej imieniny, nie twoje. Powiedz mi jakimi pokrętnymi ścieżkami błądzi twój psi umysł, skoro uważasz, że Azor ma na imię Barbara? No nie masz. Na sto procent. Nie smutaj, zawsze coś ze stołu dostajesz. Tak Azor, jak zwykle większość. Gdzie ci się to mieści, to nie wiem. Na pewno pojedziemy. Co dwa razy? Tak, mama robi imieniny też dla znajomych. Nie lubią cię. Ale masz minę. Pewnie, że cię lubią. Ci co cię nie znają też. Tak Azor, wszyscy cię lubią. Nie wszyscy? A kto niby nie? Jak ma cię lubić pan z parkingu, jak mu budkę obsikujesz? Dlaczego musisz? Lajka zostawiasz? Teraz rozumiem co znaczy łapka w górę. A komu? Zależy kto był wcześniej? Czasem to unlike? To żeś wymyślił. Burka nie lajkujesz? A prezent dla mamy masz? Co to znaczy „po drodze coś wykopię”? Macie jakiegoś psiego boga? Macie. No to cię opuścił. Niewierzący jesteś? Co w twoim imieniu? Kupić mam prezent? Dobrze, kupię. A co? Sękacza? Wiesz, ciasto to dobry pomysł. Nie Azor, nie wrzucimy do środka parówek. Jestem pewien, że moja mama nie jada sękacza z parówkami. Wiem żebyś jadł. Pewnie jeszcze z majonezem. I rodzynkami. Co cicho? A, masz rację, nic o majonezie, bo znowu wojna będzie. Dziwni są? A ty jaki byś wybrał? Oba wymieszać i dodać sernik? Z rodzynkami? Tak, dam ci moje rodzynki z sernika. Nie Azor, bez sernika ci dam. Sam jesteś skąpiradło. Laurkę idź maluj. Nie dam ci olejnych. Bo się je ciężko z ciebie zmywa. Kredki weź świecowe. Jak to nie ma? Co chcesz mi powiedzieć? Eksperyment? I co wyszło? Że różowa nie smakuje malinami? Wszystkie zeżarłeś? Azor, czy jest coś, czego nie zjesz? Jeszcze nie wiesz, ale będziesz próbował? No niemożliwy jesteś. Chodź, pójdziemy kredki kupić, żebyś miał czym malować. Jak zwykle Azor, kupię ci te dla dzieci, nietoksyczne. No domyśl się dlaczego…