Przed moim wyjazdem na święta w porannym odliczaniu wrzucałam parę razy utwory z wspomagane joik- charakterystycznym dla Saamów śpiewem.
Joik to najstarsza muzyczna tradycja Europy. Saamowie przez blisko 300 lat nie mogli kultywować tej tradycji przez chrystianizację, która traktowała pogańskie śpiewy jako grzech. Był zakazany , piętnowany i wyśmiewany.
Nawet ja jako dziecko odzczuwalam jeszcze na własnej skórze pogardę jaką częstowano nas za spontaniczne zaśpiewy. Dziś joik usłyszy się nawet w wydaniu rockowym czy hip-hopowym i coraz częściej zamiast pogardy budzi zainteresowanie…ok - u wielu ludzi nadal rodzi uśmieszek politowania ale z tym można żyć 😊 joik znów jest dozwolony i wolny a to dla nas jest ważniejsze niż głupie uwagi i uśmieszki😁 Jak brzmi joik? Jest gardłowy, przypomina trochę jodłowanie, a muzyka jest ważniejsza od słów. W joiku nie śpiewa się o kimś, a kogoś lub coś na przykład rzekę, renifera, przyjaciół ,rodzinę ).Opowiada historię za pomocą melodii, rytmu, gestów, wyrażeń i słów, które nie są najważniejsze- ważne są przekazywane emocje . Joik jest też sposobem aby nawiązać kontakt rodziną i przyjaciółmi albo ich powspominać.
Kiedy się rodzimy otrzymujemy od rodziców prezent – parę tonów, krótki motyw, który wraz z jego dorastaniem rozszerza się, ale zawsze pozostaje rozpoznawalny. To cos jakby “autograf” – indywidualny muzyczny podpis na całe życie.
“Prawdziwy” joik jest niepowtarzalny- zawiera w sobie emocje danego momentu w którym jest śpiewany- ale “podpis” pozostaje niezmienny jak nazwisko autora na jego książkach.