W poprzednim wpisie opowiedziałam Wam troszkę o podstawie naszej religii i dziś też będzie troszkę w tym temacie🙂 Właściwie wzdrygam się troszkę używając tego słówa- osobiście wolę „to-w-co-wierzę“ bo w ten sposób mówiło się o „religii“u mnie w domu. Dlaczego?
Bo nasza „religia“ nie istnieje w jednej systematycznie zorganizowanej formie-nie jest dla wszystkich taka sama. Jest cała masa „variacji“ zależnych od regionu a i nawet od jednostek tak małych jak rodzina.Jak to zrozumieć? Wierzymy w to samo ale nie obowiązują nas żadne sztywne normy“obrządku“ religijnego.Celebrujemy swoją wiarę w ramach tradycji w których zostaliśmy wychowani a ta wiara zawsze była“wolna“ i nie daje zamknąć w 4 ścianach 🙃 Proces agresywnej chrystianizacji z pewnością mocno wpłynął na jej „bogactwo“ i wielu Sámi potrafiło wypracować kompromis pomiędzy wiarą i religią.
Niestety o tym raczej wiele opowiadać nie będę bo wychowałam się w rodzinie która chrześcijaństwo drogą wyboru odrzuciła😊. Jakkolwiek by się Sámi nie zdecydował to renifery a nie bóstwa decydowały o naszym losie. Owszem - składano (i sklada)sie ofiary 🤫😉 najczęściej by za cos podziękować w myśl zasady „jaka pomyślność taka ofiara“ i nigdy odwrotnie. Każda“sijdda“(grupa domostw- najczęściej spokrewnionych ze sobą) posiada takie swoje święte miejsce-sieidi.Poznać można je np po tym że leżą tam poroża ,kości i inne dary. Jeśli kiedykolwiek będąc w Skandynawii zobaczycie sieidi możecie przysiąść, przystanąć,podumać ale nigdy nie dokładajcie tam niczego i nie zabierajcie nic ze sobą. To miejsca bardzo prywatne i żaden Sámi nie zbliży się do obcego seidi by z niego skorzystać- to oznaka braku szacunku.Takie miejsce należy do jednej rodziny i są tam dusze które właśnie dla tej sa specyficzne,wyjątkowe i wręcz święte. Chyba można to porównac w jakiś sposób z grobem/nagrobkiem (choć oczywiście nim nie jest) - nie zabiera się zniczy i kwiatów z cudzego nagrobka - to nieprzyzwoite,prawda? 🙂😉
1